Ostatnimi czasy w debacie publicznej coraz częściej przewija się i coraz większe emocje wywołuje temat obecności osób niepełnoletnich na polowaniach. Dyskusja zatacza coraz szersze kręgi, oparła się nawet o ławy sejmowe.
Spróbujmy więc zagłębić się w ten wątek i przeanalizować go najpierw pod kątem obowiązującego prawa, a następnie jako zagadnienie etyczno-moralne.
Punktem wyjścia do naszych rozważań zostanie ustawowa definicja polowania. Art.4 pkt.2 ust.1 Prawa Łowieckiego (Dz.U.2017.1295 j.t.) określa je jako „ tropienie, strzelanie z myśliwskiej broni palnej, łowienie sposobami dozwolonymi zwierzyny żywej”. Do wykonywania polowania uprawnieni są członkowie Polskiego Związku Łowieckiego i już samo to sprawia, że w myśl przepisów Prawa o stowarzyszeniach (należy posiadać pełną zdolność do czynności prawnych), osoba taka musi mieć ukończone 18 lat.
W związku z powyższym, można dojść do przekonania, że dzieciom nie wolno uczestniczyć w polowaniach. Zdaje się to potwierdzać również koronny argument aktywistów na rzecz środowiska – Art. 34. Pkt.1 ust.2 Ustawy o ochronie zwierząt (Dz.U.2013.856 j.t) zabrania „uboju lub uśmiercania zwierząt kręgowych przy udziale dzieci lub w ich obecności”.
Tymczasem należy wrócić do przedstawionej na samym początku definicji polowania. Jak już zostało powiedziane, jest to ogół działań zmierzających do pozyskania zwierzyny, czyli przynajmniej w teorii – do uśmiercenia zwierzyny. W związku z tym aż do momentu strzału należy wykluczyć działanie zakazu wynikającego z Ustawy o ochronie zwierząt. Gdyby natomiast argumentować, że skoro do wykonywania polowania uprawnieni są wyłącznie członkowie PZŁ (a jak już wiemy, dzieci nimi nie są), należy zdać sobie sprawę, że §16 pkt.2 Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 23 marca 2005 r. w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz (Dz.U.2005.61.548) wprost wspomina o możliwości towarzyszenia osoby trzeciej myśliwemu, który „w sytuacji, gdy myśliwemu towarzyszy osoba nieposiadająca uprawnień do wykonywania polowania, jest on obowiązany pouczyć ją o sposobie zachowania się na polowaniu”. W związku z tym, o ile taka niepełnoletnia osoba towarzysząca nie będzie miała możliwości uczestniczenia w samym momencie uśmiercenia zwierzyny, to de iure – nic nie stoi na przeszkodzie uczestnictwa takiej osoby w polowaniu.
Dobrym momentem do płynnego przejścia od kwestii prawnych omawianego zagadnienia do etycznego spojrzenia na tę materię będzie analiza przepisów Konstytucji naszego kraju, które są przecież odbiciem pewnego porządku moralnego. W interesującej nas dyskusji szczególnie wartościowe są dwa zapisy ustawy zasadniczej, na pierwszy rzut oka niedające się w omawianym przypadku pogodzić.
Bardzo często organizacje aktywistyczne powołują się na Art. 72. ust.1 Konstytucji mówiący, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją.” Ich argument opiera się na twierdzeniu, że dzieci są do uczestniczenia w polowaniach zazwyczaj zmuszane, a widok pozyskanej, wypatroszonej i ułożonej zwierzyny to narażanie ich na uszczerbek na psychice, czy wręcz przemoc psychiczna. W tym momencie potrzeba zwrócić uwagę na dwie zasadnicze kwestie. Jak już wykazano wyżej, najpierw samo szeroko rozumiane łowiectwo, a następnie uczestnictwo dzieci w polowaniach przy zachowaniu pewnych zasad jest w pełni legalne. W związku z tym, żądanie od organów władzy publicznej przeciwdziałania zasadom ustanowionym przez te same organy władzy publicznej zakrawa o absurd. Po drugie w omawianym przez nas zagadnieniu, kluczowe znaczenie ma inny zapis Konstytucji – Art. 48. Ust.1 stanowiący, iż „Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania”. Tym sposobem przechodzimy do kolejnego punktu naszej analizy tematu – wpływu polowań i związanych z nimi przeżyć na rozwój psychiki młodego człowieka.
W świetle zacytowanego w poprzednim akapicie artykułu, rodzicom przyznana jest swoboda w wychowaniu dzieci wedle własnego uznania, o ile bierze ono pod uwagę stopień dojrzałości naszych pociech. Trywializmem jest stwierdzenie, że w zależności właśnie od owego stopnia rozwoju będzie zależało, czy dziecko do końca życia zrazi się do polowań, czy może zostanie aktywnym myśliwym lub po prostu nie będzie mu to przeszkadzało i jego podejście do łowiectwa pozostanie neutralne. Sprawą pierwszej wagi jest natomiast określenie przez polujących rodziców czy nadszedł odpowiedni moment na zapoznanie dziecka z tematyką swojej pasji, czy też – przez wzgląd na jej niedojrzałość – należy z tym jeszcze poczekać. To właśnie możliwość tego wyboru, a potem konsekwentne jego realizowanie gwarantuje wspomniany art.48 Konstytucji. Rodzicom pozostawiono tutaj praktycznie całkowitą swobodę i nie wydaje się, żeby kwestia udziału w polowaniach znacząco różni się od zezwalania na oglądanie krwawych i brutalnych filmów akcji, które często mają zaniżoną granicę dopuszczalnego wieku widza.
Na zakończenie naszych rozważań należy przedstawić argumenty obu stron sporu i spróbować je ocenić. Nie da się zaprzeczyć, że zarówno środowiska liberalne, w skład których wchodzą zazwyczaj aktywiści na rzecz środowiska, jak i sami myśliwi bardzo często prezentują skrajne stanowiska. I tak, ci ostatni często traktują polowanie jak coś tak oczywistego, że właściwie nie jest potrzebne głębsze tłumaczenie związanych z nim zagadnień swoim pociechom (co może prowadzić do ich błędnego zrozumienia, a w efekcie – odrzucenia), a ci pierwsi, w swojej agresywnej retoryce porównują zapoznawanie dzieci z arkanami łowiectwa do praktyk nazistów – „Dzieci myśliwych do widoku krwi i martwej zwierzyny przyzwyczajone są od najmłodszych lat. Powoli zatracają w sobie odruchy empatii. – To metody rodem z Hitlerjugend. U nazistów sposoby stępiania normalnych, współczujących odruchów, były dokładnie takie same. Na oczach małych dzieci mordowano zwierzęta po to, by oswoić je z widokiem śmierci. Z takim samym zjawiskiem mamy do czynienia podczas polowań.” ~Ludzie Przeciwko Myśliwym. Należy potępić oba skrajne stanowiska, a w szczególności eskalację agresji i przemocy, której niezbitym dowodem jest chociażby lektura komentarzy internautów pod tego typu postami, gdzie osoby występujące jako obrońcy uciśnionych przez myśliwych zwierząt, nie wahają się odmówić tymże myśliwym godności istoty ludzkiej. Zachodzi tu ciekawe, lecz niezwykle groźne zjawisko odhumanizowania swoich „przeciwników” i cenienie zwierząt zdecydowanie wyżej od nich (efekt tzw. bambinizmu – idealizowania świata zwierząt i marginalizacja brutalnych praw, które nim rządzą).
Czy w kontrze do tych skrajnych stanowisk można przedstawić racjonalne argumenty przemawiające za uczestnictwem dzieci w polowaniach? Witold Daniłowicz, radca prawny i myśliwy, w swoim artykule „Poznać związek między kurą a rosołem”, na łamach „Rzeczypospolitej”, dowodził, że przełamanie pewnego rodzaju tabu, jakim w wychowaniu dzieci w obecnych czasach jest zabijanie zwierząt, czy w ogóle śmierć, może przynieść wiele pozytywnych skutków. Wskazuje, że zapoznawanie z tajnikami łowiectwa już od najmłodszych lat daje dużo większe prawdopodobieństwo wykształcenia pokolenia etycznych i dbających o równowagę w przyrodzie łowców, niż „wrzucanie” do tego grona ludzi z przypadku. Podkreśla również, że działalność w ramach społeczności myśliwych to bardzo często dla młodych ludzi pierwsza okazja do bycia traktowanym jako osoba dorosła, która podejmuje decyzje i jest za nie odpowiedzialna, a nawet możliwość zapoznania się z zasadami działania samorządu – koła łowieckie to przecież małe struktury samorządowe!
Duża część wspomnianego artykułu została przez autora poświęcona cechom charakteru, które są rozwijane przez udział w polowaniach. I tak, wymienia takie przymioty jak cierpliwość, wytrwałość, odporność na trudne warunki, szacunek dla przyrody, samodzielność i umiejętność radzenia sobie w sytuacjach z podwyższonym poziomem adrenaliny. Wplatając przykład łowiectwa jako jeden z wielu elementów wychowania np. młodzieży przedwojennej, przypomina jaką piękną kartą zapisała się ta młodzież w czasie II Wojny Światowej, kiedy to opisane wyżej cechy charakteru pozwoliły tamtemu pokoleniu przetrwać zawieruchę dziejów.
Czy zatem da się jednoznacznie odpowiedzieć, na pytanie dotyczące uczestnictwa dzieci w polowaniach? Wydaje się, że wciąż takie działania będą znajdowały rzesze zwolennikówi przeciwników, podobnie jak chociażby wprowadzenie już na najniższych szczeblach edukacji szkolnej elementów wychowania seksualnego. Być może tym razem warto spojrzeć na kraje zachodnie (Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone), gdzie aktywnie polująz bronią dzieci w wieku nawet 13 lat. To przecież te państwa są przez środowiska liberalne wskazywane jako wzór systemu moralnego, do którego powinniśmy dążyć.
Darz Bór!
Jakub Jurowicz