9 listopada 2024 roku w Kole Łowieckim „Hubert” w Tymbarku odbyły się uroczyste obchody Hubertusa – święta, które jest corocznym hołdem składanym św. Hubertowi, patronowi myśliwych, leśników i jeźdźców. To wydarzenie, będące głęboko zakorzenione w polskiej tradycji, stanowi nie tylko okazję do refleksji nad etyką łowiecką, ale również do podkreślenia wartości wspólnoty, szacunku wobec przyrody i zachowania piękna naszego dziedzictwa kulturowego.
Msza święta w „Hubertówce” – duchowa inauguracja
Obchody rozpoczęły się od uroczystej mszy świętej, która odbyła się w naszej myśliwskiej chacie, znanej jako „Hubertówka”. Ceremonię poprowadził kolega ks. Jan Gniewek, który, jak co roku, przypomniał wszystkim zgromadzonym o głębokim znaczeniu tradycji łowieckiej. Słowa księdza Jana skierowane były nie tylko do myśliwych, ale i do ich rodzin oraz zaproszonych gości – przedstawicieli lokalnych samorządów i zaprzyjaźnionych kół łowieckich.
Na szczególną uwagę zasługiwał sztandar naszego Koła, zaprojektowany przez śp. kol. Kazimierza Plutę. Jego obecność nadała uroczystości szczególnej podniosłości, a jego bogate zdobienia przypominały o bogatej historii naszego Koła. Poczet sztandarowy godnie reprezentował naszą wspólnotę.
Smak tradycji – myśliwskie śniadanie
Po mszy wszyscy zgromadzeni udali się na wspólne śniadanie. Stoły wypełnione były różnorodnymi specjałami, jednak największe uznanie zdobył wyśmienity gulasz z jeleniny, przygotowany według tradycyjnej receptury przekazywanej w naszym Kole od pokoleń. Wspólne biesiadowanie było nie tylko okazją do skosztowania wyjątkowych dań, ale również do rozmów, wymiany doświadczeń i wspominania minionych polowań.
Łopień i „morze mgieł” – w sercu Beskidu Wyspowego
Po posiłku uczestnicy polowania udali się w okolice szczytu góry Łopień, położonej w malowniczym Beskidzie Wyspowym. Tegoroczna aura była wyjątkowa – jesienne promienie słońca przenikały przez mgłę, tworząc zjawiskowe obrazy. Z wyżej położonych partii Łopienia można było podziwiać „morze mgieł”, które wypełniało doliny niczym aksamitna tkanina. Widok ten przypomniał, dlaczego nasz Beskid nazywany jest „Wyspowym” – otoczone mgłami szczyty rzeczywiście wyglądają jak wyspy wynurzające się z morza.
Spacer przez las pełen złocistych liści i zapach wilgotnej ziemi wprowadził wszystkich w wyjątkowy nastrój. Dla wielu uczestników była to chwila zadumy nad pięknem przyrody i jej wartością, którą jako myśliwi zobowiązujemy się chronić.
Uroczysta zbiórka i ślubowanie – wprowadzenie w tradycję
Przed rozpoczęciem polowania odbyła się uroczysta zbiórka. Kol. Paweł Gąsior, pełniący funkcję łowczego, oraz kol. Robert Chalcarz, nasz prezes, przeprowadzili odprawę, omawiając plan dnia oraz zasady bezpieczeństwa. Szczególnym momentem było ślubowanie młodych adeptów łowiectwa – naszych koleżanek i kolegów, którzy tego dnia stali się pełnoprawnymi członkami naszej społeczności myśliwskiej.
Ślubowanie myśliwskie to chwila, która na długo zapada w pamięć. Młodzi myśliwi, klęcząc na lewym kolanie, składali przysięgę na wierność zasadom etyki łowieckiej oraz ochronie przyrody ojczystej. Słowa „Darz Bór”, wymawiane na zakończenie ceremonii, wypełniły las dźwiękiem niosącym się echem wśród drzew.
Oprawę muzyczną zapewnił nasz sygnalista, kol. Jakub Jurowicz, który swoimi sygnałami myśliwskimi uświetnił zarówno ceremonię, jak i późniejsze etapy polowania. Tradycyjne dźwięki sygnałówki myśliwskiej, takie jak „Apel na łowy” czy „Powitanie”, przeniosły wszystkich w czasy dawnej kultury łowieckiej, której tradycje wciąż staramy się kultywować.
Polowanie i pokot
W polowaniu wzięło udział ponad 50 myśliwych, 10 naganiaczy oraz kilka wyszkolonych psów myśliwskich. Po uroczystej zbiórce, pełnej tradycyjnych sygnałów myśliwskich i słów przysięgi, myśliwi udali się na wyznaczone stanowiska. Zgodnie z zasadami etyki i bezpieczeństwa łowieckiego, miejsca te zostały wcześniej wylosowane. Losowanie stanowisk to tradycja, która ma głęboki sens – pozwala zachować uczciwość i równy dostęp do szans w polowaniu. Każdy uczestnik, niezależnie od doświadczenia czy rangi, zdaje się na los, co dodatkowo podkreśla wspólnotowy charakter tego dnia.
Ustawieni w linii, rozproszeni w odległości zapewniającej bezpieczeństwo i dobrą widoczność, myśliwi w ciszy i skupieniu oczekiwali na nadchodzącą zwierzynę. Za ich plecami, w gęstwinie lasu, naganiacze wraz z psami myśliwskimi rozpoczęli swoją pracę. To właśnie psy, będące nieodłącznymi towarzyszami myśliwych, nadawały ton tej chwili. Cisza lasu była przerywana tylko naturalnymi odgłosami – szelestem liści poruszanych wiatrem, odległym krakaniem kruków, a potem… narastającym echem psiego „grania”. To specyficzne ujadanie myśliwskich psów – precyzyjne, donośne, a jednocześnie pełne emocji – było niczym żywy komunikat, przekazujący informacje o położeniu i ruchu zwierzyny.
Dla myśliwych te dźwięki były jak muzyka – każdy z nich wsłuchiwał się w niuanse, starając się rozpoznać kierunek i dystans do zbliżającej się zwierzyny. „Granie” psów to nie tylko element techniczny – to także moment, który wzbudza emocje. Każdy dźwięk budzi oczekiwanie, przyspiesza tętno i skupia myśli na tym, co ma się wydarzyć.
Stojąc na stanowisku, myśliwy pozostaje częścią lasu. W tych chwilach zacierają się granice między człowiekiem a przyrodą. Cisza i bezruch stają się formą komunikacji z otoczeniem. Myśliwy jest czujny, ale jednocześnie pokorny wobec natury – wie, że to ona dyktuje warunki i przebieg polowania. Kiedy dźwięki psów stają się wyraźniejsze, emocje rosną. Czy to będzie sarna, dzik, a może zając? Czy zwierzyna rzeczywiście zdecyduje się przejść tędy, gdzie czeka stanowisko? To napięcie jest nieodłączną częścią polowania – chwilą, w której czas zdaje się zwalniać, a zmysły pracują na najwyższych obrotach.
W tych momentach, pomiędzy oczekiwaniem a działaniem, myśliwy doświadcza czegoś więcej niż samej praktyki łowieckiej. To zetknięcie się z pierwotnymi instynktami, ale też z pięknem i harmonią natury. Gra świateł wśród drzew, chłodny powiew wiatru i śpiew ptaków stanowią ramy tej sceny, która jest tak samo ważna, jak sam moment spotkania ze zwierzyną. Polowanie w takich chwilach staje się nie tylko wydarzeniem technicznym, ale także przeżyciem duchowym, które uczy cierpliwości, pokory i szacunku wobec przyrody. To chwile, które pozostają w pamięci na długo – nie jako trofea, lecz jako doświadczenie współistnienia z lasem i jego mieszkańcami.
Po zakończonym polowaniu wszyscy zgromadzili się na uroczystym pokocie. Pokot jest jedną z najważniejszych ceremonii w tradycji łowieckiej, zamykającą każde polowanie zbiorowe. To uroczysty moment, podczas którego myśliwi oddają hołd zwierzynie pozyskanej w trakcie polowania, a także wyrażają szacunek wobec natury i jej darów. Pokot pełni funkcję symboliczną i duchową – przypomina, że łowiectwo to nie tylko sport czy pasja, ale także odpowiedzialność i poszanowanie przyrody.
Na wyznaczonym miejscu, zgodnie z zasadami tradycji, ułożono pozyskaną zwierzynę – w tym przypadku dwie kozy sarny i jednego zająca. Zwierzynę układano na prawym boku, z głowami zwróconymi w stronę myśliwych, co symbolizuje szacunek wobec życia, które zostało zakończone. Porządek, w jakim zwierzyna była ułożona, nie był przypadkowy – w łowiectwie obowiązuje określona hierarchia pokotu. Zwierzyna gruba (w tym wypadku sarna) układana jest bardziej z przodu, podczas gdy drobna (np. zając) zajmuje kolejne pozycje. W trakcie pokotu panuje cisza, przerywana jedynie przez sygnały łowieckie, które nadają wydarzeniu wyjątkowego charakteru.
Moment pokotu to czas refleksji – myśliwi, w ciszy i skupieniu, pochylili głowy, oddając symboliczną cześć naturze. To nie tylko element tradycji, ale i gest pokory wobec darów lasu oraz uznanie dla zwierzyny, która jest integralną częścią tego ekosystemu. Symbolika pokotu Pokot to nie tylko ceremonia kończąca polowanie – to także ważny moment wychowawczy i edukacyjny, szczególnie dla młodych myśliwych. Uczy szacunku wobec zwierzyny, przypomina o zasadach etyki łowieckiej i podkreśla znaczenie harmonii między człowiekiem a przyrodą. W tradycji myśliwskiej pokot symbolizuje też początek nowego cyklu – pozyskana zwierzyna staje się częścią natury, zamykając krąg życia.
Podczas polowania pozyskano dwie kozy sarny oraz jednego zająca. Królem polowania został kol. Michał Czyrnek
Biesiada – radość i wspólnota
Obchody zakończyły się biesiadą myśliwską w „Hubertówce”. W ciepłej atmosferze, przy blasku ogniska, wszyscy uczestnicy delektowali się pysznym jedzeniem, śpiewali myśliwskie pieśni i wspólnie świętowali ten wyjątkowy dzień. Rozmowy, śmiech i tańce trwały do późnych godzin wieczornych, przypominając, że Hubertus to nie tylko tradycja, ale i więź, która łączy nas wszystkich – myśliwych, przyjaciół i rodziny.
Podsumowanie
Tegoroczny Hubertus był nie tylko hołdem dla św. Huberta, ale i dla piękna natury, które otacza nas w Beskidzie Wyspowym. To dzień, który łączy duchowość, tradycję i radość wspólnego świętowania. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji tego wyjątkowego wydarzenia, i z niecierpliwością czekamy na kolejne spotkanie w przyszłym roku.